poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Safe haven

Bezpieczna przystań / Safe haven (2013)
reżyseria: Lasse Hallström; scenariusz: Leslie Bohem, Dana Stevens

Kiedy tajemnicza, młoda kobieta, Katie (Julianne Hough) pojawia się w nadmorskim miasteczku w Karolinie Północnej, budzi ciekawość tutejszych mieszkańców. Zamknięta w sobie bohaterka unika jakichkolwiek bliższych znajomości. Pewnego dnia poznaje owdowiałego właściciela niewielkiego sklepu, Alexa (Josh Duhamel). Dziewczyna coraz bardziej angażuje się w życie Alexa i jego dzieci oraz zapuszcza korzenie w lokalnej społeczności.
[filmweb.pl] 

Kolejny film, który nie wchodzi na ekrany polskich kin, a zostaje od razu wydany w formie płyt DVD. Dlaczego? Czy dystrybutorzy myślą, że nikt na niego nie pójdzie, że na nim nie zarobią? Jestem pewna, że fani twórczości Nicholasa Sparksa chętnie zobaczyli by na dużym ekranie filmową adaptację jego książki. 
Film obejrzałam już na początku lipca, ale czekałam z napisaniem recenzji, aż przeczytam książkę (wiem, nie powinno się porównywać ekranizacji z pierwowzorem, bo wiadomo film filmem, a książka książką, ale skoro mam okazję... ;)).

Zacznijmy może od aktorów. Alex'a Wheatley'a zagrał Josh Duhamel (jak ja zazdroszczę Fergi, też bym chciała mieć takiego męża!), którego widziałam już w kilku innych rolach. Zazwyczaj wcielał się w bohaterów, którym jest ciężko dorosnąć lub odwrotnie, facetów, którzy wiedzą czego chcą. Tu zagrał rolę wdowca i troskliwego ojca dwójki dzieci, który od śmierci żony samotnie boryka się z trudami codziennego życia. Prowadzi on sklep połączony ze stacją benzynową, który znajduje się w małym miasteczku, Southport (ono naprawdę istnieje, wygooglowałam je ;)) i jest on przystankiem dla podróżujących. Właśnie tam poznaje on Katie i można powiedzieć, że właśnie tam zakochuje się w niej. 
Przez większość filmu miałam ochotę podejść do niego i się przytulić. Zagrał bardzo troskliwego człowieka, który jest opoką dla swoich dzieci. Człowieka, który nie załamał się po tym jak został sam z dwójką małych dzieci.
(Aha i jeszcze jedno, nie mogę uwierzyć, że on ma 40 lat!)
Julianne Hough (znam ją głównie z filmów muzycznych takich jak "Rock of Ages") zagrała tajemniczą Katie Feldman, która pojawiła się nie wiadomo skąd w Southport. Nikt nie wie kim ona jest, a sama nie garnie się do nawiązywania znajomości stroniąc od ludzi. Wynajmuje dom w lesie i podejmuje prace w restauracji. Jedyną osobą, z którą utrzymuje jakiekolwiek stosunki jest jej sąsiadka Jo. Mimo tego zaczyna zbliżać się do właściciela sklepu oraz jego dzieci.Nikt nie wie, że ta młoda i atrakcyjna kobieta skrywa mroczny sekret, który nie pozwala jej zaufać ludziom. Czy jest ona tym za kogo się podaje?
Julianne zagrała nieufną kobietę mimo iż wyglądem przypomina typową dziewczynę z sąsiedztwa. Muszę przyznać, że nieźle wyszła jej ta rola. Wcześniej widziałam ją jako wesołą dziewczynę, czerpiącą z życia. Tu odegrała zupełnie inną postać - kobietę, która w swoim życiu wiele przeszła, ucieka przed przeszłością, a na jej teraźniejszość kładzie się cień strachu. 
Kolejną postacią, która mnie bardzo zaskoczyła była Jo zagrana przez Cobie Smulders. To sąsiadka Katie, o której niewiele można powiedzieć. To naprawdę niesamowita postać jeszcze bardziej tajemnicza niż główna bohaterka.Wiadomo jedynie, iż mieszkała kiedyś w Southport i wróciła po długiej nieobecności. Do samego końca filmu nie mogłam jej rozszyfrować, a to kim ona okazała się pod koniec filmu było dla mnie prawdziwym szokiem! Nie będę zdradzać kim jest ta tajemnicza postać, bo zepsułabym całą zabawę z oglądania filmu ;)
Od samego początku starała się przełamać barierę jaką postawiła przed sobą jej sąsiadka pragnąc się z nią zaprzyjaźnić. W końcu jej się udało co zaowocowało otwarciem się Katie na innych. Można powiedzieć, że to ona pomogła wymienionej wyżej dwójce "zejść się" ;) i miała w tym swój ukryty cel. 
 
Ogólnie fabuła bardzo przypadała mi do gustu (cóż, lubię romantyczne historie, ale z głębszym przesłaniem). Ona -  piękna i tajemnicza nowo przybyła, on - przystojny właściciel sklepu, wdowiec z dwójką słodkich dzieciaków, powoli kiełkująca przyjaźń, a później miłość. Typowe love story. Ale czy na pewno? Nie do końca. W ten idylliczny obraz wkrada się jej tajemnica i konsekwencje. Czy bohaterowie pokonają przeciwności, a sekret wyjdzie na jaw? Cóż... nie obejdzie się bez komplikacji.

No a teraz czas na porównania ;) Wiadomo, książka i film nie muszą mieć wiele wspólnego oprócz głównych bohaterów i ogólnego zarysu fabuły. Ale ja lubię zwracać uwagę na szczegóły. Nie mówię już o różnicach w historii, niewątpliwie w książce można przedstawić więcej szczegółów, sytuacji, retrospekcji, uczuć i faktów. Film musi zmieścić w swoim zakresie czasowym całość historii, ukazać najważniejsze aspekty sensu ogółu oraz wyważyć całość tak aby widz nie był znudzony już po pierwszych 15 minutach filmu ;) Ale są pewne szczegóły takie jak kolor włosów, inne szczegóły wyglądu zewnętrznego (nie chcę wymieniać o co chodzi, bo bym zdradziła zbyt dużo z historii) czy choćby miejsce, z którego przybyła bohaterka mogły być takie same jak w książce. 

Podsumowując film jest de facto ciekawym obrazem ukazującym ważne w obecnym czasie problemy z nutką nierealności ;) Mnie naprawdę przypadła do gustu historia tajemniczej Katie, która w swojej odwadze zrobiła to co nie może zrobić wiele kobiet.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz