wtorek, 30 kwietnia 2013

Intruz

Intruz (2013)
reżyseria & scenariusz: Andrew Niccol


Przyszłość. Panowanie na Ziemi przejął niewidzialny wróg. Najeźdźcy opanowali ludzkie ciała umieszczając w nich Dusze, dla których ludzie są jedynie żywicielami. Dusze są z natury dobre, spokojne i łagodne, ale nie potrafią czuć jak my. Melanie - jedna z ostatnich wolnych istot, zostaje schwytana, a w jej ciele umieszczona zostaje Wagabunda. Jest to doświadczona dusza, która zamieszkiwała już na siedmiu planetach. Jej zadaniem jest poznanie wspomnień Melanie i odkrycie, gdzie jeszcze ukrywają się buntownicy czyli wolni ludzie. Zadanie okazuje się jednak o wiele trudniejsze niż można było przypuszczać. Melanie jest wyjątkowo silną osobowością i toczy z Wagabundą walkę o panowanie nad ciałem i umysłem. Co więcej - z czasem - Wagabunda poznaje wspomnienia dziewczyny o ukochanym mężczyźnie i sama zaczyna odczuwać coś dziwnego… Wkrótce Melanie i Wagabudna zawrą swoisty pakt i wyruszą na pustynię w poszukiwaniu mężczyzny bez którego nie potrafią żyć…
[filmweb.pl]

Bardzo długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Była to chyba najbardziej oczekiwana przez mnie ekranizacja i miałam nadzieję, że jej nie zepsują. Książka bardzo przypadała mi do gustu i ciekawiło mnie czy film również mnie zachwyci. Cóż, Andrew Niccol nie zawiódł mnie ;) Film jest niemal całkowitym odzwierciedleniem książki, na podstawie której stworzono scenariusz. Oczywiście są pewnie nieścisłości i pominięcia, ale o tym później.
Saoirse Ronan jako Melanie / Wanda wypadał naprawdę rewelacyjnie. Nie widziałam wielu filmów, w którym grała ta aktorka, ale słyszałam o niej same pozytywne opinie. Mel/Wanda w jej wykonaniu wypadła bardzo naturalnie, nie była przerysowana, ani zbyt pompatyczna (taka wydawała mi się w książce). Zastanawiało mnie jak Jareda zagra syn tak znakomitego aktora jakim jest Jeremy Irons. Max sprawdził się w roli zakochanego wojownika o wolność. Był naturalny, a jego rozpacz z powodu tego kim stała się Mel, była bardzo realistyczna. Jake Abel grający Iana po prostu mnie zachwycił, jego oczęta w typie zbitego szczeniaczka były tak wzruszające, że miałam ochotę go przytulić ;) Co do William'a Hurt'a to muszę przyznać, że wuj Jeb w jego wykonaniu nie była aż takim "wariatem-idealistom" jak w książce.
Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie grota ze świetlikami, której nawiasem mówić nie było w książce. I tu przechodzimy do kwestii niedociągnięć. Pominięcia nie są, aż tak ważną sprawą by o nich wspominać, wiadomo, film rządzi się swoimi prawami, ale nieścisłości były dla mnie mankamentem (oczywiście, do przełknięcia :P). Zacznijmy może od Łowczyni. W książce była ona niską brunetką, w filmie wysoką blondynką (Diane Kruger raczej by się nie skurczyła, ale kolor włosów mogła zmienić ;)). "Drugie" wcielenie Wandy było słodką blondynką, w filmie - brunetką. No i spotkanie z grupą ludzi: w książce miało ono miejsce na pustyni, w filmie - przy wjeździe do miasta. Pewnie znalazło by się jeszcze kilka, ale nie ma co o tym wspominać. 
Podsumowując, film może nie jest arcydziełem w świecie kinematografii, ale nie musi nim być, by się podobać. Niektórzy, po dowiedzeniu się iż jest to ekranizacja książki napisanej przez autorkę Sagi Zmierzchu, szufladkują go jak tandetny filmik dla nastolatków. Nie będę dyskutowała z gustami innych widzów, każdy ma inny. Mnie film bardzo się podobał, ale to moja ocena. Plusem filmu były efektowne zdjęcia (pustynia i jaskinia, w której uprawiano zborze były świetnie ukazane w filmie) oraz muzyka. 
 
 Moja ocena: 8... ah niech będzie 9/10 ;)

4 komentarze:

  1. Właściwie się zgadzam, mnie tez się podobało, takie urocze kino do poduchy [trzy razy juz widziałam] z ładnymi chłopcami i w ogóle. Nie zgadzam się tylko z cyferką przy ocenie, film przyjemny, ale bez przesady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmy oceniam nie ze względu na walory artystyczne, tylko ze względu na moje subiektywne odczucia i takie są wszystkie moje recenzje ;) Zgadzam się, że nie jest to film wysokich lotów,ale mnie się podobał ;)
      Nawiasem mówiąc jeszcze nie powstał dla mnie film warty 10 (a może jeszcze go nie obejrzałam ;))

      Usuń
  2. <3333333. Świetna recenzja filmu. :D To kiedy powtórka Intruza?
    Tak, ta ściana z świetlikami była śliczna, cudowna, ach i och! Wydaje mi się, że ten fragment odosobnienia chyba był w książce (ale ręki nie dam sobie uciąć). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była grota, ale bez świetlików. Grali tam w piłkę nożną :P

      Usuń