piątek, 25 stycznia 2013

Les Miserables

Les Miserables Nędznicy (2013)

Wspaniała adaptacja powieści Victora Hugo. Los francuskiego ludu, dotkniętego niesprawiedliwością społeczną, uosabia postać głównego bohatera, katorżnika Jeana Valjeana (Hugh Jackman), skazanego na ciężkie roboty za kradzież chleba. Wydźwignąwszy się z upadku dzięki pomocy biskupa, Jean odnajduje sens dobra, zdobywa wysoką pozycję społeczną i staje się protektorem skrzywdzonych i uciśnionych. Wciąż jednak prześladuje go inspektor policji Javert (Russell Crowe).
[filmweb.pl]

Nie wiem nawet do czego zacząć pisząc o tym filmie. 
Przede wszystkim jest to świetny film. Jestem świeżo po seansie i ciągle słyszę w głowie partie śpiewane zbiorowo na ulicach Paryża. To było niesamowite przeżycie słyszeć tyle głosów śpiewających tą samą pieśń.
Jeśli chodzi o aktorów to pozytywnie zaskoczył mnie Russel Crowe. Gdy zobaczyłam pośród obsady jego nazwisko byłam dość sceptycznie nastawiona, ale przyznaję, że się myliłam. Wypadł rewelacyjnie! Muszę powiedzieć, że nawet, moim skromnym zdaniem, wypadł o ciut lepiej od odtwórcy głównej roli - Hugh Jackmana. Jeśli chodzi o wspomnianego przed chwilą aktora to moje wysokie oczekiwania wobec niego zostały spełnione ;) Jeana Valjeana w jego wykonaniu wypadł niezwykle przekonywująco i poruszał serca. Niekwestionowaną królową tego tego musicalu była grająca drugoplanową rolę Anne Hathaway. Jej postać, Fantine, zdobyła moje serce od momentu pojawienia się jej na ekranie, a już po scenie gdy po oddaniu się jednemu z marynarzy śpiewa - nie mogę zapomnieć tego momentu (jedna z koleżanek towarzyszących mi podczas seansu popłakał się). A jej głos! Zasłużyła na Złotego Globa i na samego Oskara. Co do Amandy Seyfried to nieco się zawiodłam. Jej gra aktorska była bez zarzutu, ale śpiew... Hm, mogło by być lepiej (ma wspaniały głos, ale jakoś nie dała z siebie wszystkiego).
Dużym atutem tego filmu są momenty starcia Jeana Valjeana z Javertem. Kolejnym walorem całego filmu są przepiękne zdjęcia, za które odpowiedzialny jest Danny Cohen. Ale nic nie przebije muzyki! Ona zapada w pamięć na długo.
Podsumowując: dziękuję ci Tom'ie Hooper za to ponad 2 godzinne oderwanie się od rzeczywistości.

Moja ocena: 9/10 :) 

A o to co znalazłam w internecie ;)
 

1 komentarz:

  1. Widzę, że Tobie również "Nędznicy" przypadli do gustu :) Też najbardziej bałam się właśnie śpiewającego Crowe'a - całe szczęście nie poszło mu tak źle! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń