reżyseria: Joshua Michael Stern scenariusz: Matt Whiteley
Był ekscentrykiem, buntownikiem, czasem szaleńcem. Zawsze uważał, że wie lepiej i zwykle się nie mylił. Od początku wiedział czego chce i potrafił o to walczyć. Był niełatwym partnerem w biznesie i w życiu. Potrafił uszczęśliwiać, ale także okrutnie ranić najbliższych.
Założył firmę w garażu, by po kilku latach wprowadzić ją na giełdę i stać się milionerem. Wkrótce stracił jednak nad nią kontrolę i został usunięty z Apple. Jego charyzma działała nie tylko na inwestorów, ale także na kobiety. Potrafił je uwodzić, ale czy uszczęśliwiać? Nawet w sytuacji, która innym wydawałaby się bez wyjścia, znalazł siłę, by po raz kolejny wspiąć się na szczyt, odzyskać Apple i zmienić kulejącą firmę w światową potęgę. Przeciwności losu zmieniły go jako człowieka, ale nie jako wizjonera. Dlatego to właśnie on przyniósł światu iPhone, iPod i iPad…
[filmweb.pl]
"Ludzie nigdy nie przestaną wierzyć, że mogą dostać czegoś więcej..."
Miałam dość wysokie oczekiwania wobec tego filmu, w końcu to biografia człowieka-legendy, twórcy najsilniejszej marki na świecie oznaczonej jednym z najbardziej charakterystycznych znaków firmowych świata. Cóż, trochę się zawiodłam na tym filmie.

Przedstawiono w filmie sylwetkę człowieka, który swoim rewolucyjnym tokiem myślenia popchnął naprzód cały przemysł komputerowy. Człowieka, którego trudny charakter często zniechęcał ludzi do niego. Ale jego niezłomność i innowacyjność powodowała, iż miał rzeszę fanów, niemal wyznawców wpatrzonych w niego niemal jak w obraz. Teoretycznie jest wszystko ok, film ukazuje najważniejsze wydarzenia z życia Jobsa, ale jednak czegoś zabrakło, czegoś istotnego. Czegoś co pomogłoby powiązać niektóre wydarzenia pokazane w filmie jak na przykład początki firmy Apple z siedzibą w garażu państwa Jobsów, jak z hippisa Jobs przeistoczył się w prawdziwego rekina. Brakło mi tu też ukazania życia osobistego Steve'a. Co prawda była wzmianka na temat jego córki, Lisy, którą odrzucił zanim się urodziła oraz było kilka scen z jego żoną i dziećmi, ale to wszystko. A co z tymi kochankami, które podobno lgnęły do niego? Ten temat też nie został rozwinięty.

Co do wyglądu zewnętrznego aktorów odgrywających poszczególne role to trzeba przyznać, że twórcy postarali się o niemal wierne odwzorowanie. Aktorzy wyglądali niemal jak wierne kopie pierwowzorów, których odgrywali. Czy to dobrze? Jak dla mnie tak, choć w tym wypadku niewielu zna chociażby drugiego założyciela Apple, notabene o polskich korzeniach, Steve'a Wozniak'a.

Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz