piątek, 27 grudnia 2013

Jobs

Jobs (2013)
 reżyseria: Joshua Michael Stern scenariusz: Matt Whiteley

Był ekscentrykiem, buntownikiem, czasem szaleńcem. Zawsze uważał, że wie lepiej i zwykle się nie mylił. Od początku wiedział czego chce i potrafił o to walczyć. Był niełatwym partnerem w biznesie i w życiu. Potrafił uszczęśliwiać, ale także okrutnie ranić najbliższych.
Założył firmę w garażu, by po kilku latach wprowadzić ją na giełdę i stać się milionerem. Wkrótce stracił jednak nad nią kontrolę i został usunięty z Apple. Jego charyzma działała nie tylko na inwestorów, ale także na kobiety. Potrafił je uwodzić, ale czy uszczęśliwiać? Nawet w sytuacji, która  innym wydawałaby się bez wyjścia, znalazł siłę, by po raz kolejny wspiąć się na szczyt, odzyskać Apple i zmienić kulejącą firmę w światową potęgę. Przeciwności losu zmieniły go jako człowieka, ale nie jako wizjonera. Dlatego to właśnie on przyniósł światu iPhone, iPod i iPad…

[filmweb.pl]

"Ludzie nigdy nie przestaną wierzyć, że mogą dostać czegoś więcej..."
Miałam dość wysokie oczekiwania wobec tego filmu, w końcu to biografia człowieka-legendy, twórcy najsilniejszej marki na świecie oznaczonej jednym z najbardziej charakterystycznych znaków firmowych świata. Cóż, trochę się zawiodłam na tym filmie.
Nigdy nie interesowałam się historią twórcy Apple Steve'a Jobsa, ba do jego śmierci nie wiedziałam kim jest ten człowiek. Gdy zmarł nastał bum na wyrazy pamięci dla tego pana. I ten film jest jednym z takich wyrazów. Pomyślałam, że warto dowiedzieć się czegoś o tym geniuszu, który zrewolucjonizował świat elektroniki.
Przedstawiono w filmie sylwetkę człowieka, który swoim rewolucyjnym tokiem myślenia popchnął naprzód cały przemysł komputerowy. Człowieka, którego trudny charakter często zniechęcał ludzi do niego. Ale jego niezłomność i innowacyjność powodowała, iż miał rzeszę fanów, niemal wyznawców wpatrzonych w niego niemal jak w obraz. Teoretycznie jest wszystko ok, film ukazuje najważniejsze wydarzenia z życia Jobsa, ale jednak czegoś zabrakło, czegoś istotnego. Czegoś co pomogłoby powiązać niektóre wydarzenia pokazane w filmie jak na przykład początki firmy Apple z siedzibą w garażu państwa Jobsów, jak z hippisa Jobs przeistoczył się w prawdziwego rekina. Brakło mi tu też ukazania życia osobistego Steve'a. Co prawda była wzmianka na temat jego córki, Lisy, którą odrzucił zanim się urodziła oraz było kilka scen z jego żoną i dziećmi, ale to wszystko. A co z tymi kochankami, które podobno lgnęły do niego? Ten temat też nie został rozwinięty.
Prawdziwą ozdobą filmu był, odgrywający główną rolę, Ashton Kutcher. Stworzył on niesamowitą kreację, która jest niepodobna do żadnej innej jego roli. Widziałam go w wielu filmach, przeważnie były to lekkie komedie, ale znalazł się i thriller, "Efekt motyla", który wywarł na mnie niemałe wrażenie. Spoglądając na zdjęcia niekiedy ciężko odróżnić które jest fotosem z filmu, a które fotografią dokumentującą życie Jobsa. To samo spojrzenie, ta sama fryzura, ten sam chód i sposób mówienia (obejrzałam kilka wystąpień Steve'a), nawet wzrost niema ten sam. Przeobrażenie Kutchera, słodkiego chłopca, w Jobsa, pełnego charyzmy, było niesamowite. 
Co do wyglądu zewnętrznego aktorów odgrywających poszczególne role to trzeba przyznać, że twórcy postarali się o niemal wierne odwzorowanie. Aktorzy wyglądali niemal jak wierne kopie pierwowzorów, których odgrywali. Czy to dobrze? Jak dla mnie tak, choć w tym wypadku niewielu zna chociażby drugiego założyciela Apple, notabene o polskich korzeniach, Steve'a Wozniak'a.
Podsumowując: film jest ciekawym przedstawieniem historii najsłynniejszej firmy świata Apple i jej założyciela. Znaleźć w nim można sporo ciekawych dialogów, które ukazują niezwykłą charyzmę bohatera i jego zaangażowanie w tworzenie czegoś innowacyjnego. Ale jest w nim sporo braków, które pozwoliłyby laikom, takim jak ja, poznać historię komputerowej rewolucji na świecie. Przede wszystkim brakło mi to rozwinięcia konfliktu między Steve'm, a założycielem Microsoftu, Billem Gatesem. Przydało by się również zgłębienie życia osobistego Jobsa, który był dość barwną postacią.

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz